5 błędów przy doborze czujników do zastosowań spożywczych – i jak ich uniknąć

W przemyśle spożywczym każdy detal ma znaczenie – szczególnie wtedy, gdy dotyczy elementów odpowiadających za precyzję, bezpieczeństwo i ciągłość produkcji. Czujniki, choć niewielkie, odgrywają kluczową rolę w automatyzacji procesów technologicznych. To one kontrolują obecność produktów, pozycjonują opakowania, nadzorują przepływy i zapewniają sprawne działanie całych linii. Właśnie dlatego ich dobór nie może być przypadkowy. Mimo to, wiele zakładów nadal popełnia te same błędy – kosztowne, czasochłonne i niepotrzebne.

Ignorowanie specyfiki środowiska pracy

Czujnik, który sprawdzi się w standardowej hali produkcyjnej, niekoniecznie poradzi sobie w wilgotnym pomieszczeniu z intensywnym myciem ciśnieniowym. Czujniki w przemyśle spożywczym narażone są na kontakt z wodą, parą, detergentami, a często także z kwaśnymi lub zasadowymi substancjami. Tymczasem wiele firm wciąż inwestuje w rozwiązania, które nie posiadają odpowiednich klas szczelności czy odporności chemicznej. To prosta droga do awarii i przestojów. Znacznie rozsądniej jest od razu sięgnąć po modele przystosowane do pracy w trudnych warunkach – np. czujniki o klasie ochrony IP69K, które bez problemu znoszą mycie pod wysokim ciśnieniem.

Niedostosowanie parametrów do aplikacji

Kolejną częstą pomyłką jest wybór czujnika „na oko” – bez analizy realnych potrzeb aplikacji. Zasięg detekcji, sposób montażu, czas odpowiedzi, odporność na zakłócenia elektromagnetyczne – to wszystko ma znaczenie. W praktyce oznacza to np. dobór zbyt dużego czujnika do pracy na ograniczonej przestrzeni, co skutkuje błędami odczytu lub uszkodzeniem urządzenia. W zastosowaniach wymagających kompaktowości warto rozważyć miniaturowe czujniki indukcyjne, które zmieszczą się nawet w ciasnych przestrzeniach technologicznych i jednocześnie zapewnią stabilne działanie.

Zbyt ogólne podejście do higieny

Certyfikaty, materiały dopuszczone do kontaktu z żywnością, odporność na biofilm – to elementy, które powinny być brane pod uwagę przy projektowaniu stanowisk z czujnikami w strefie otwartej. Niestety, wciąż zdarza się, że montowane są komponenty bez odpowiedniego przygotowania powierzchni czy z nadmiarem szczelin i zakamarków, w których mogą gromadzić się resztki organiczne. To ryzyko mikrobiologiczne, które może wpływać nie tylko na jakość produktu końcowego, ale też na decyzje organów kontrolnych. Odpowiedni dobór konstrukcji czujników pozwala zminimalizować to zagrożenie.

Zaniedbanie aspektu trwałości mechanicznej

W wielu zakładach produkcyjnych dochodzi do uszkodzeń mechanicznych – czy to z powodu przypadkowych uderzeń, wibracji, czy pracy w sąsiedztwie maszyn o dużej dynamice. Wybierając czujnik o niewystarczającej wytrzymałości obudowy, inwestujemy w produkt, który szybko odmówi posłuszeństwa. Właśnie dlatego czujniki w przemyśle spożywczym powinny charakteryzować się podwyższoną odpornością mechaniczną – najlepiej w wersji całometalowej, bez delikatnych elementów podatnych na uszkodzenia.

Pomijanie wsparcia technicznego dostawcy

Dobór odpowiedniego czujnika do konkretnego stanowiska często wymaga więcej niż tylko przeczytania karty katalogowej. Każda linia produkcyjna rządzi się swoimi prawami, a uniwersalne rozwiązania nie zawsze są optymalne. Dlatego tak istotna jest możliwość konsultacji technicznej – rozmowa z doradcą, analiza aplikacji, a czasem również testy prototypowe. To oszczędność czasu i ograniczenie ryzyka nietrafionej decyzji zakupowej.

Podsumowanie

Wybór czujników do zakładów przetwórstwa spożywczego nie powinien być dziełem przypadku. To niepozorne urządzenia, które odpowiadają za stabilność całego procesu. Czujniki w przemyśle spożywczym muszą być odporne na czynniki środowiskowe, dokładnie dobrane do konkretnej aplikacji i zaprojektowane z myślą o rygorystycznych wymaganiach sanitarnych. Unikając podstawowych błędów, można znacząco zwiększyć niezawodność produkcji i zyskać pewność, że każdy etap procesu jest pod pełną kontrolą.